Portale społecznościowe jako patologia
Zjawisko portali społecznościowych jest dużo młodsze niż sam Internet, w którym funkcjonują, jednak dzisiaj już dla wielu ludzi pierwsze skojarzenie, związane ze światową pajęczyną, to właśnie takie serwisy jak Facebook, Twitter, Google+ czy Myspace. Nie negując oczywiście wielu pozytywnych aspektów, związanych z działaniem takich serwisów, trudno nie zauważyć również licznych zagrożeń, które najczęściej stwarzają sobie sami użytkownicy. Zwracają na to uwagę już od dłuższego czasu psycholodzy, socjolodzy, a także wychowawcy. Przede wszystkim to, co chyba najbardziej szokuje i rzuca się w oczy, to niesamowity wręcz ekshibicjonizm całkiem sporej liczby użytkowników takich portali. Zrównoważonemu człowiekowi trudno zrozumieć ten przedziwny paradoks – jak to się dzieje, że człowiek, posiadający profil na przykład na Facebooku, nigdy nie podejdzie do obcego człowieka na ulicy i nie zacznie mu opowiadać o swoich problemach rodzinnych, zawodowych, intymnych i tak dalej, ale mimo to nagminnie zwierza się z czego tylko się da na swoim profilu w sieci. Nawet jeżeli jego zwierzenia są dostępne tylko dla tak zwanych „znajomych”, to owi znajomi często są tak naprawdę zupełnie obcymi ludźmi, których nigdy nie widzieli na własne oczy. Często jednak ich wpisy są widoczne dla każdego, kto tylko ma dostęp do Internetu, bez konieczności logowania się. Innym negatywnym zjawiskiem istniejącym w umysłach wielu amatorów portali społecznościowych jest to, że korzystanie z nich zastępuje im prawdziwe życie i prawdziwe relacje międzyludzkie.